Różnice (charakterów) nie do pogodzenia są jednym z czynników, które uzasadniają rozwód w prawie anglosaskim (i nie tylko). Żadne z dwojga nie musi być od razu złym człowiekiem ani oprawcą, po prostu nie istnieje między nimi płaszczyzna porozumienia.
Widzę podobny problem również w dyskusjach na różne poważne tematy. I tak samo jak w przypadku małżeństwa, którego się nie da ułożyć, żeby działało, tak samo czasem wymiana argumentów absolutnie nie ma sensu i to nie dlatego, że argumenty co najmniej jednej strony są idiotyczne albo wewnętrznie sprzeczne. A ponieważ argumentów w złożonych społecznych sprawach nie da się dosłownie położyć na wadze, nie możemy też wybrać między jedną ani drugą stroną. Obie strony nie dojdą nigdzie w swojej dyskusji, bo już od samego początku operowali w zupełnie innych płaszczyznach i przyjęli inne założenia.
Nie jestem entuzjastyczną zwolenniczką przyjęcia do Polski każdej ilości bezdomnych uchodźców i liczenia że jakoś to będzie. Ale nie mogę też uwierzyć, że możemy jako cywilizacja mazać się nad problemami pierwszego świata, kiedy prawdziwi ludzie, tacy jak my, umierają usiłując się tu dostać, a naszą reakcją są głupie memy. Z jednej strony mamy do czynienia z cierpieniem, na które nie powinniśmy patrzeć jako ludzie żyjący mimo wszystko wygodnym stylem życia, z drugiej strony mamy ogromną niewiadomą, być może poważne zagrożenie dla nas. Czytam na ten temat wszystko, przedstawiające każdy punkt widzenia i wciąż nie wiem prawie nic. Wiecie, kto jeszcze nie wie jeszcze mniej? Najtwardsi przeciwnicy uchodźców, Młodzież Wszechpolska. Co w sumie nie powinno być argumentem za żadnym stanowiskiem, bo to są akurat fakty, które można ustalić, ale dla nich i wielu ich zwolenników wystarczy. Ignorancja na temat obecnej sytuacji to co innego niż lęk przed nieprzewidywalnymi skutkami. Z drugiej strony możemy przewidzieć skutki nierobienia niczego.
![]() |
Młodzież Wszechpolska ocenia swój stan wiedzy po sokratejsku |
I tu powraca problem różnic nie do pogodzenia. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy zaangażowania się Polski w przyjęcie uchodźców często mają argumenty, które brzmią sensownie. To nie jest kwestia słusznych lub niesłusznych argumentów. To jest kwestia różnic wartości i podejścia. Niektórzy zakładają, że jedynym priorytetem jest ratowanie życia każdego z tych uciekinierów. Niektórzy zakładają, że to ryzyko, którego nie można ściągnąć na cały naród. Niektórzy zakładają, że najważniejsze to chronić się przed utratą pieniędzy. Każdy z tych priorytetów sugeruje jakieś działania i ma dla nich twarde uzasadnienie.
To nie jest kwestia zdemaskowania słabych argumentów, to etyczna kwestia, które racje powinny zostać uznane za najważniejsze w tej sytuacji. Polska opinia publiczna jest bardzo podzielona, z wyraźną przewagą obrony kraju lub finansów (rozdzielałabym te dwie kategorie).
Ciekawe jest to, że mówi się o tym, że uchodźcy reprezentują inną kulturę, że różnice światopoglądowe są trudne to pokonania. Wygląda na to, że i tak mamy tu poważne różnice.
No comments:
Post a Comment