Sunday, April 13, 2014

multitasking i viralowe poślady

Krótka piłka z kategorii "Dziwny jest ten świat". Po raz kolejny zastanowiło mnie dziś czemu ludzie nie mają problemu z udostępnianiem/lajkowaniem na Facebooku treści typowo o dupie. Na przykład takich:

Jakoś niezręcznie bym się czuła to lajkując. Albo gdyby mój facet to robił.
-I tu masz problem, paszteciaro! Jakbyś nie miała kompleksów to by ci nie przeszkadzało, że chłop lubi na dupy popatrzeć!
Moi drodzy, nie do końca mam na myśli zamiłowanie do patrzenia. W tym co się dzieje na FB chodzi o coś więcej. Nie pierdoląc nawet o "uprzedmiotowieniu kobiet w mediach" (opcja feministyczna), "zdziczeniu obyczajów" (opcja konserwatywna) i "kiedyś kobiety szanowano i w rączkę cmok cmok a nie lajkowali poślady bez ciał" (naiwna opcja niefeministyczna), to jest po prostu żenujące.

  1. Kojarzy się z wąsatym, łysiejącym Januszem, który poci się i klika niezdarnie na wszystko w internecie co przypomina dupę/cycki. 
  2. Kiepsko wygląda w kontekście pozostałej fejsbukowej aktywności danej osoby. Np. w towarzystwie zdjęć niemowlaków, publicznych wyznań wyłącznej miłości albo prawicowego aktywizmu politycznego. Zaraz...co?


Jest taki pan, który zasłynął swoimi interesującymi poglądami na kwestie m in. gwałtu i antykoncepcji.
No wiecie, ten, który powiedział, że problem niskiego przyrostu naturalnego rozwiązałby roczny zakaz sprzedaży środków antykoncepcyjnych. No, właśnie ten.
Reposty artykułów z cyckami i te o rodzinie koegzystują na jego profilu wraz z tymi oficjalnymi, politycznymi, zaangażowanymi ("przyszedł czas ,obalić Putina") i krytyką kultury i mediów okraszonych chytrymi argumentami ad feminam ("Pani Janda chyba ciężko przechodzi menopauzę").

Mam teorię, czemu takie rzeczy się repostuje i lajkuje. Multitasking, do którego przyzwyczaiła nas sieć 2.0 i urządzenia mobilne, sprawia, że wszystko trzeba mieć w jednym feedzie, np. na FB, bo przecież można jednocześnie przeglądać newsy z życia znajomych, publicystykę i ulubiony fetysz. Cóż, za moich czasów się po ludzku gromadziło fapfoldery, ale wygląda na to, że to za wiele zachodu.

Są dwie rzeczy, które niestety pozostają tajemnicą dla bohaterów tego posta:

  1. jeśli pragniemy sprawiać wrażenie profesjonalisty zawsze można rozważyć prowadzenie publicznego i prywatnego konta osobno (przy czym nie jest trudne umożliwić dostęp do tego drugiego tylko znajomym),
  2. czasami ktoś (pracodawca, potencjalna dziewczyna, hejtująca wszystko "blogerka") może wyciągnąć jakieś wnioski właśnie na podstawie tego, co kto ma na swoim profilu (oczywiście przejmowanie się ich opinią jest całkowicie opcjonalne). 
Także tego, fajna stronka, chyba wrzucę na swój publiczny profil, w końcu nikt nie każe tym dzieciom, które uczę, żeby tam zaglądały. Mówiłam już, że bardzo poważnie traktuję to, co robię?

2 comments:

  1. http://d24w6bsrhbeh9d.cloudfront.net/photo/6406380_700b.jpg

    ReplyDelete
  2. http://i.huffpost.com/gen/1044796/thumbs/o-ACTION-MOVIES-THUMBS-UP-570.jpg

    ReplyDelete