Monday, October 20, 2014

Sorry, Polsko. Sorry, mamo. Sorry, żołnierze z powstania warszawskiego.

Zbliża się już ten piękny czas w roku, kiedy naród poprzez dymy zniczy trwa i spekuluje w uroczystym, prawie nabożnym oczekiwaniu co też narodowcy i inne ścierwa wykręcą w tym roku z okazji święta niepodległości. Zebrało mi się na rozkminy nad patriotyzmem, ojczyzną, narodem i innymi takimi.
Od zawsze pamiętam patriotyzm jako coś pozytywnego, coś co wypadało cenić i czego tylko źli ludzie nie mieli. Coś jak czystość przedmałżeńska albo paprotki w salonie.

UWAGA: te porównania nie mają na celu urażenia żadnych patriotów, a jedynie pokazanie jak abstrakcyjna jest ta koncepcja dla większości ludzi, którzy bardzo lubią o niej mówić.

Kiedy już ktoś musiał jakoś to uzasadniać to zwykle mówił coś o ludziach, którzy zginęli bardzo dawno albo o tym, że przyjdzie Niemiec i wykupi naszą ziemię (zabawne, ja żadnej nie mam, chyba, że w doniczce, jednak wizja Niemca, co go Wanda nie chciała, kupującego za uczciwą cenę pole sąsiada, który zasłużył się wielce rodząc się z polskim obywatelstwem powinna mnie przerażać. Btw, spoko, to, jak Korwiniści godzą wolny rynek z patriotyzmem wciąż mnie zastanawia).

Jako dziecko starałam się to czuć, tak jak niechęć do protestantów, albo żal doskonały, bo byłam dobrym dzieckiem i ufałam księżom. Ale im dłużej żyłam, czytałam, dyskutowałam i myślałam, tym trudniej było mi przyjąć takie rzeczy na wiarę. Przestałam rozumieć dlaczego mam i w sprawach emocjonalnych, i konkretnych przyjmować inną skalę ocen, opinii i uczuć wobec tego kraju a całej reszty świata.

Nic nie osiągnąłeś, mieszkasz z rodzicami, na bezrobociu przez imigrantów? To nic, przynajmniej się urodziłeś!

Kochaj swój naród, chyba, że należysz do innego narodu niż Polski. Wtedy siedź cicho i daj sobą gardzić, że jesteś zdrajcą swojego gorszego narodu,



Okej, to jest mój dom i doceniam go. Smuci mnie okrucieństwo, które spotykało ludzi tu urodzonych, a ich sukcesy mnie cieszą. Tylko że nie mogę jakoś się zmusić żeby cierpienie i niesprawiedliwość gdzieś indziej mnie mniej ruszało i naprawdę, tak długo jak ktoś tworzy coś pięknego, albo wspiera naukę, naprawdę nie obchodzi mnie w jakim kraju to robi. Podejrzewam, że te słowa to już wystarczająca zbrodnia w oczach chłopaczków i dziewczynek, którzy maszerują i krzyczą coś o oczyszczaniu i tak dalej.

Żołnierze wyklęci walczyli o mydło w Polsce
a ty i tak powiesz, że jebiesz lewaków
Przykro mi, jeśli mój rozbuchany kosmopolityzm obraża pamięć osób, które zginęły, kiedy w tym kraju wszystko spadało na psy i szło do piekła. Zawsze jednak myślę, że część z nich naprawdę walczyła o to, żeby kiedyś ludzie mogli żyć tutaj w pokoju i wolności i nie sądzę, żeby zależałoby im na tym, żeby ich potomkowie zamiast się nimi teraz cieszyć, gryźli się ze wszystkimi dookoła. Gimbopatrioci po prostu tęsknią do czasów, gdy zamiast uczyć się, pracować i żyć po ludzku można było po prostu iść i strzelać do Niemca albo Ruskiego. To było dużo łatwiejsze i pozwalało kanalizować najniższe instynkty.


Społeczeństwa się rozwijają, a jednostki zyskują dzięki coraz większej mobilności i bezpieczeństwu większą swobodę. Chcecie mi powiedzieć, że zginiemy przez niewdzięczność i brak patriotyzmu, bo to odwieczna tradycja i podstawa wszystkiego co dobre? Wystarczy popatrzeć trochę dalej wstecz i widzimy, że silna tożsamość narodowa i patriotyzm to kolejne stadium rozwoju po plemienności i więzach rodzinnych. Ludzie walczyli z tymi innymi, tymi nienaszymi, bo MUSIELI. I jak widać jednak średnio im to pasowało, skoro poszli do przodu.

No comments:

Post a Comment