Monday, October 13, 2014

SPRZECIW WOBEC OBRAŻANIU MOICH UCZUĆ ESTETYCZNYCH W PRZESTRZENI PUBLICZNEJ

Można się silić na analizy, że to kwestia tandetnej, miałkiej i sterylnej estetyki w mediach tak ludzi rozpaskudziła, ale w tym momencie obchodzi mnie nie przyczyna, a skutek. Ludzie są rozpaskudzeni. Przeszkadzają im oczywiście inni ludzie. O, super, mi też przeszkadza zło, głupota i zachłanność, które czynią ten świat gorszym skuteczniej niż rak, kataklizmy i wysoka kaloryczność masła orzechowego! Ale nie, oczywiście, że rzeczami, którymi przeszkadzają takiemu typowemu konsumentowi nie są niesprawiedliwe wyroki w sądzie albo sąsiad lejący żonę za ścianą.
Generalnie zbrodnie popełniają niektórzy ludzie tym, że są.
Nagle każdy jest wielkim estetą z delikatnym żołądkiem, który wychodzi z domu tylko w celu obcowania ze światem pozbawionym jakichkolwiek przykrych widoków.
Są nimi na przykład:


  • matki karmiące piersią
  • grube dziewczyny w leginsach
  • pary gejów



Problemem poważnego, dorosłego człowieka jest to, że nie na taki świat się pisał i w ogóle to bierze swoje wiaderko i idzie gdzieś, gdzie wszyscy są estetyczni. Co będzie wymagało sporo zachodu, bo jakby się zastanowić to przykry jest też widok chorych ludzi, starych ludzi, ludzi, których ktoś pobił itd. Ludzie hałasują, brzydko wyglądają i cuchną. I niestety, nie do końca można przed tym tak całkiem uciec. Przed starością, chorobą czy wypadkami, może nawet nie twoimi, ale na przykład twoich bliskich.
Bez popadania w jakieś wielkie rozczulanie - życie to nie tylko ładne foteczki z tumbrla, to też nagła sraczka, to wypełniająca glutami gardło i nozdrza infekcja, to kicanie o kulach po urazie etc. A to tylko ta bezpośrednio ludzka część ohydy. Na chodniku leżą psie gówna na przykład. Jak to masz zamiar przeżyć, biedny esteto? Jak reagujesz na zatkany kibel w swoim mieszkaniu? Albo jak pęknie ci worek ze śmieciami na schodach? No bo chyba się nie położysz i nie zaczniesz płakać? Ludzie są w stanie znosić wiele rzeczy, mogą przewijać swoje dzieci albo rodziców (albo obcych, bo są pielęgniarkami i jakoś żyją), mogą być przy ukochanej osobie, gdy ta jest spocona, chora i obrzydliwa, mogą myć swojego psa, gdy wytarza się w padlinie, albo operować ludzi w różnych tragicznych stanach. Problem z tym, że "jakaś laska miała za ciasne leginsy i jej było widać fałdę jak podniosła rękę, myślałam, że się porzygam" to problem pierwszego świata do kwadratu. Gardzę nim.
Psie gówna można i powinno się posprzątać, piersią można karmić w miejscu publicznym, ale dyskretnie. Warto robić to, co da się zrobić. Ale podejście typu "nie podoba mi się x i y, zabierzcie mi to z przed oczu, bo mam w gardle bełta i nie zawaham się go użyć" jest niekonstruktywne i skrajnie egocentryczne, czytaj - wymagasz nieproporcjonalnie dużo zachodu (np. utrudnienia życia innym), tylko dla jednego celu - poprawy swoich uczuć estetycznych. Zapomnij.
Patrycja WCALE NIE MA KOMPLEKSU MAŁEGO CYCA













Tacy ludzie używają mojego znienawidzonego słowa: "roszczeniowi". Matki są roszczeniowe, bo nie chcą karmić w kiblu, rowerzyści bo nie chcą jechać drogą (albo chodnikiem, jeśli narzeka kierowca), młodzi, bo chcą swoich rozrywek, starzy, bo te rozrywki im przeszkadzają. Każdy się bawi w przeciąganie liny, zakładając, że jego potrzeby/przestrzeń życiowa/gust są najważniejsze. I mamy trochę problem, ale to nic nowego. bo przecież rozpychanie się na tej planecie łokciami nazywamy cywilizacją.



No comments:

Post a Comment