Co naprawdę denerwuje człowieka żyjącego w ponowoczesnym, zinformatyzowanym świecie, wiecznie on-line, wiecznie ze smartfonem? Nowe informacje. Nienawidzi ich, wybijają go z rytmu, zaburzają poczucie bezpieczeństwa. Nie po to przebija się dziennie przez gigabajty informacji, żeby któraś miała podważyć coś, co już wie. Nie mówię nawet o wiecznie odgrzewanych memach i cytacikach, które jakiś newbe co rusz odnajdzie, by podzieli się z całym światem, który zna je na pamięć. Mam na myśli przewidywalny, nieodkrywczy przekaz, który opakowuje się w kolejne minimalnie odświeżone formy, fotografuje po zapisaniu ołówkiem na kartce w kratkę lub przepisuje, jeśli nie po prostu copypasteuje. Jest on nieustannie przepuszczany przez układ pokarmowy internetu i innych mediów. Z góry na dół (albo z góry znów w górę, jeśli bliższe są wam metafory związane z wymiotowaniem) i tak w kółko. Ojej, to chyba się domyślamy jaką formę przyjmuje to całe gówno (no i sama sobie zepsułam łamigłówkę).
Generalnie zasada jest taka - żeby publika przyjęła coś nowego trzeba to opakować w znany już jej kontent. To zabawne, jeśli pomyślicie o dawaniu psu tabletki na robaki. Z tą różnicą, że nie liczyłabym, że oni się wyleczą z robaków.
To bardzo ludzkie i naturalne. Właśnie dla tego mamy tyle stereotypów. Przyjmując gotową opinię na temat danej kwestii/osoby oszczędzamy sobie trudu przyswojenia całej masy nowych informacji, z których część mogłaby wywołać przykry dysonans poznawczy. Jak to, jest feministką i nie ma włosów pod pachami? Jest gejem i miał mniej partnerów seksualnych niż ja? To może jeszcze nie ma HIV? Hahah.
Internet dał ludzkości niewiarygodne nowe możliwości. Banalnie łatwy dostęp do niewyobrażalnej ilości danych i najszybszy w historii przepływ informacji stał się codziennością, i co nasz gatunek z tym zrobił?
Miliony osób uznały za swoją misję założyć blogi/fanpejdże/kanały na YT aby przekazać ludzkości na swój własny, gorszy lub jeszcze gorszy sposób, newsy takie jak:
1. Uroda jest bardzo ważna, ale dobre serce też.
2. Niektóre jadalne rzeczy są szkodliwe dla zdrowia, ale nikt nie ma niepodważalnych dowodów które dokładnie.
3. Marylin Monroe to ikona i symbol seksu.
4. Woda nadal mokra.
5. Szczere rozmowy mogą ocalić twój związek i ludzie generalnie rzadziej mordują się nawzajem jeśli się ich miło traktuje.
I wszyscy kochamy śliczne kotki, cycki i memy o serialach.
To akurat nic strasznego.
Straszne jest tylko to, że w taki sposób transmitowane są poglądy i argumenty, których nikt nigdy nie przemyślał, ale powtarza bez końca. Raz, że często są szkodliwe i usprawiedliwiają, a wręcz nawołują do nienawiści i przemocy. Dwa, to jest po prostu bardzo, bardzo tępe.
No comments:
Post a Comment