Sunday, March 2, 2014

Jon Lajoie - komik, twórca piosenek o genitaliach, niedoceniony krytyk popkultury

To prawda, bawią mnie jego piosenki o przedwczesnej ejakulacji i opłakanych skutkach wypadku rowerowego w 1999. Ale Lajoie zdobył moje serce swoim niestrudzonym manifestowaniem zmęczenia tym, co dzieje się w mediach i popkulturze. Jest niegrzecznym dzieckiem, które nie daje karmić się łyżeczką. Uderza mnie z jednej strony tym, jak konsekwentnie kopie w miękkie podbrzusze hipokryzji i tandety- kiedy śpiewa o tym, jak te same media, które prowadziły nagonkę na Michaela Jacksona obłudnie mówią o nim zaraz po jego śmierci, albo gdy odmawia bezmyślnego dołączenia do fanów kolejnego miernego kawałka puszczanego w radiu - a z drugiej strony unika pozy zimnego cynika-egoisty. Jego piosenki takie jak „Sunday Afternoon”, albo „Everyday Normal Guy” są pełne dalekiej od gloryfikacji sympatii dla zwyczajnego człowieka, który żyje jak żyje i nijak mu do tego, kogo powinien udawać, żeby spełniać standardy, które wszyscy łykamy oglądając telewizję i internet. Boli go niesprawiedliwość, o czym śpiewa i mówi, znów bez przesadnej afektacji, w wielu piosenkach i skeczach. Ironizuje i bawi się idiotyzmem homofobów, szowinistów i twórców superkomercyjnej popkultury.

Następnym razem, kiedy pomyślicie „A, Lajoie, ten facet od piosenek o genitaliach” będziecie mieli rację, bo właśnie to robi. Ale oprócz tego potrafi bez wchodzenia w niekończące się dyskusje powiedzieć „To, co dzieje się w społeczeństwie to totalny obłęd. Jeśli postanawiasz to zignorować i bawić się w to z bandą dobrowolnie ograniczonych, łykających co dają kretynów, sam jesteś kretynem”. I to w pięknym stylu.

No comments:

Post a Comment