Wednesday, July 23, 2014

Wielka moc, wielka odpowiedzialność, adekwatny rachunek za prąd

Wiecie, co jest bardzo smutne?
Dziura ozonowa.
I to, jak odbiorcy mediów narzekają na ich jakość, a następnie nie robią absolutnie nic, żeby ich jakość była lepsza. Mało, oni aktywnie ją pogarszają.
JAK TO? Przecież to ONI piszą w gazetach/robią telewizję/internety, ja tylko odbieram te media.
Ten pan dobrze gada.
















Jeśli z lubością dajemy się poić pomyjami, to nawet nie jest tak, że ONI idą na łatwiznę nam je podając. ONI nie bardzo mają wybór, bo jest ryzyko, że publika nakarmiona karmą lepszej jakości po prostu się porzyga.
Zgodnie z najbardziej podstawowymi prawami psychologii, ludzie chcą widzieć samych siebie jako osoby racjonalne i dlatego umysł człowieka ukrywa przed nim samym jego irracjonalność.
Większość społeczeństwa spytana na ulicy, czy życzy sobie mediów, w których znajdzie zmanipulowane fakty, rzeczy, które chce usłyszeć (by chronić się przed straszliwym dysonansem poznawczym lepiej nie kombinować ze zbyt pełnym obrazem sytuacji), wulgarne plotki i obsesyjną koncentrację na atrakcyjności seksualnej, odpowie, że NIE. Pytanie jednak, czemu np. Fakt, który składa się wyłącznie z tych rzeczy, ma tak ogromny nakład.




Myślę, że problem jest częściowo spowodowany brakiem świadomości, jak bardzo jakość mediów zależy od NAS, nie od NICH. Miałam wielką przyjemność posłuchać wykładu Richarda Hornika na temat inicjatywy poświęconej zwalczaniu analfabetyzmu w zakresie mediów (News Literacy). Hornik między innymi prowadzi akademickie kursy krytycznej analizy mediów, których celem jest wychowanie pokolenia ludzi, którzy oprócz wykształcenia w swojej dziedzinie wiedzy będą nie tylko sami zdolni do budowania własnych opinii na podstawie mediów, ale również do ich krytycznej oceny, wyboru i tym samym do promowania mediów dobrej jakości.
Jestem zachwycona tym pomysłem i bardzo ubolewam nad brakiem takich kursów w Polsce. Przy obecnym stanie rzeczy nie spodziewam się, aby media zmierzały w dobrym kierunku. Nie próbuję w tym momencie wypowiadać się na temat ogółu środowiska, ale wytwory studentów i absolwentów dziennikarstwa, z którymi się spotykam coraz częściej dobijają mnie swoim poziomem rzetelności, poprawności językowej i generalnie tym, co mają (a raczej czego nie mają) do powiedzenia. Blogi prowadzone przez studentki, które "kochają pisać" mają tendencję do specjalizowania się w miałkich "babskich" tematach, opisywanych bez ładu i składu. Najstraszliwszym doświadczeniem tego typu były dla mnie audycje w Radiu Meteor prowadzone przez absolwentkę i twarz wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM, która nie tylko nie była w stanie budować wypowiedzi posiadających wstęp, rozwinięcie i zakończenie, złożonych z pełnych zdań, ale do tego całą swoją produkcję opierała na stereotypach, erotycznych sugestiach i rozpaczliwych próbach flirtowania ze współprowadzącym, przyprawiając mnie o poważne ciarki wstydu. Czy to naprawdę jest najlepsze, na co stać tak dobrą uczelnię? Jak widać to nie studia weryfikują jakość dziennikarstwa, to robota czytelników i słuchaczy.
Spiderman uczy nas, że wielka moc to wielka odpowiedzialność. Myślę, że warto zwrócić uwagę na to, że ta moc to nie tylko strzelanie siecią z nadgarstków, ale też działalność dziennikarska przedstawiona w komiksie/kreskówce/filmie.
Wiedza to moc, jedno zdjęcie może pomóc dotrzeć do prawdy i przedstawić ją czytelnikom. A moc to odpowiedzialność. Hornik przypomina nam, że leży w dużej mierze w naszych rękach.




No comments:

Post a Comment